Fabryczny zespół Toyoty walczy o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, w grupie T2 dominacja marki trwa od lat, a duża grupa zawodników stawia na Land Cruisery i Hiluxy, bo to auta, które trwałością przebijają konkurencję. Toyota to odpowiedni wybór na rajdowe auto, także dla amatora, który chciałby się zmierzyć z rajdem Dakar, największym wyzwaniem w motorsporcie.
Gwiazdy w Hiluxie
Zwycięstwo w 2019 roku, w ostatnim rajdzie Dakar w Ameryce Południowej, było kulminacyjnym momentem dla fabrycznego zespołu Toyota Gazoo Racing. Od wybrania odpowiedniego rodzaju napędu i koncepcji auta (silnik benzynowy i napęd na cztery koła) przez ściągnięcie dakarowych gwiazd z Nasserem Al-Attiyahą na czele aż po pierwszy triumf w klasyfikacji generalnej w kategorii samochodów, gdzie rywalizacja i wyścig technologiczny są najbardziej zacięte. Rajd Dakar 2020 to zmierzenie się z rolą faworyta – Al-Attiyah broni tytułu i od samego początku imprezy trzyma się w pierwszej trójce, a jeśli traci czas to w homeopatycznych ilościach. A do to tego do pomocy ma inną legendę – Giniela de Villiersa oraz Bernharda ten Brinke z Holandii. Do zespołu dołączył też Fernando Alonso.
Start dwukrotnego mistrza świata F1 w rajdzie Dakar jest wielkim wydarzeniem. Współpraca z Toyotą pokazuje jak wielkim zaufaniem Hiszpan darzy japoński koncern w momencie, gdy mierzy się z zupełnie nowym dla siebie wyzwaniem. Warunki dostał cieplarniane – blisko półroczny program treningowy, rewelacyjny pilot Mark Coma oraz wsparcie doświadczonej ekipy i zawsze chętnych do pomocy kolegów z zespołu. Stąd bardzo wysokie tempo Hiszpana, który regularnie notuje czasy na poziomie pierwszej dziesiątki, a ósmy etap zakończył na drugiej pozycji. Alonso ma ogromne doświadczenie w motorsporcie, ale w kompletnie innej dziedzinie – w rajdach jest totalnym świeżakiem, więc takie wyniki tym bardziej powinny budzić respekt.
Amatorzy stawiają też na Hiluxa
Toyota Gazoo Racing walczy o dakarowe zwycięstwo z przygotowanymi przez X-Raid dakarowymi “miniakami” w odmianach 4×4 oraz buggy, ale nie brakuje też prywatnych kierowców, którzy zdecydowali się na starty wersją Hiluxa przygotowaną przez Toyota Overdrive i też liczą się w grze o czołowe miejsca. Yazeed Al-Rajhi, wielki faworyt gospodarzy i jeden z najszybszych zawodników w stawce po ośmiu etapach był na czwartym miejscu. Na takiego Hiluxa zdecydował się też Bendiktas Vanagas, którego przez cztery poprzednie edycje do mety prowadził Sebastian Rozwadowski. Polski pilot tym razem z powodu choroby musiał w ostatniej chwili z saudyjskiego dakaru zrezygnować, ale Litwin znalazł zmiennika – Filipe Palmeiro. Gdyby nie awaria sprzęgła na szóstym etapie, nowy duet utrzymywałby się w czołowej dziesiątce.
Takim Hiluxem podąża też Ronan Chabot, który jest jednym z najbardziej doświadczonych dakarowców wśród kierowców-amatorów, bo na co dzień zajmuje się prowadzeniem sieci salonów Toyoty we Francji, w której zatrudnia ponad 1000 osób. Tegoroczny rajd Dakar jest jego 18. Rywalizował na motocyklu, zdobywał sukcesy za kierownicą Land Cruisera 120 w grupie T2, startował samochodem buggy, ale jazda Hiluxem daje mu szansę na ściganie się z najlepszymi.
Land Cruiser symbolem wytrzymałości
Z trudami rajdu Dakar 2020 mierzą się nie tylko Hiluxy, ale i Land Cruisery. Zespół Toyota Auto Body od wielu lat dominuje w grupie T2, czyli wśród aut produkcyjnych, które technicznie od terenówek oferowanych w salonach różnią się de facto bardziej spartańskim wnętrzem i wyposażeniem z zakresu bezpieczeństwa. Christian Lavieille oraz Akira Miura w ostatnich latach nie mają sobie równych w tej grupie, gdzie nie wyścig zbrojeń jest najważniejszy, a wytrzymała i sprawdzona konstrukcja. Oni korzystają z rajdówek opartych na aktualnym modelu, przygotowanych i testowanych do ostatniej chwili. Ale nie brakuje w rajdzie Dakar Land Cruiserów, które pamiętają nie tylko poprzednie edycje w Ameryce Południowej, ale i czasy zmagań z Saharą.
Hiszpański kierowca Xavier Foj udowodnił, że Land Cruiser 155 to auto niezniszczalne. Foj, który na co dzień jest architektem, to prawdziwa legenda rajdu Dakar. W tym roku jedzie po raz 29., 13 razy z rzędu dojeżdżał do mety, co jest wielkim wyczynem. Od 2006 roku startuje Toyotami, od 2011 roku postawił na model Land Cruiser 155, który przyniósł mu trzy zwycięstwa z rzędu w grupie T2 w najtrudniejszym terenowym rajdzie świata. Trudno o lepszą rekomendację dla auta.
Na jeszcze większe wyzwanie rzuca się Teun Stam. Holender postawił na rajdówkę opartą o auto pamiętające jeszcze lata 90., czyli Toyotę Land Cruiser J8. I mierzy się, po raz pierwszy jako kierowca, z rajdem Dakar w starym stylu, tak jakby to była końcówka poprzedniego stulecia. Land Cruiser J8 nie ma zbyt wielu udogodnień znanych z nowoczesnych rajdówek, dostęp do części zamiennych, które przetrwają dakarową rywalizację jest ograniczony, a jednak nawet problemy jak awaria sprzęgła, nie wykluczyły go definitywnie z podążaniem do mety.
Statystyki są nieubłagane. Jeśli ktoś nie jest zawodnikiem pokroju Fernando Alonso, ale chciałby z mniejszym lub większym budżetem wystartować w tym maratońskim klasyku, to na pewno powinien postawić na terenówkę ze stajni Toyoty.